Profil przeto.pl na FacebookuProfil przeto.pl na Instagramie

There's A Riot Goin' On

Kod katalogowy: 19439904351Kod kreskowy: 194399043516 ID produktu: 227928 s
Wytwórnia: Epic
Rok wydania: 2021
Data premiery: 2021-12-10
Nośnik: Vinyl Longplay 33 1/3
Sztuk w pudełku: 1
Dodatkowe informacje: 50th Anniversary Color Vinyl
Stan: Nowa ?
Masz pytania? Skontaktuj się z nami - jesteśmy ekspertami w tym co robimy - pomożemy.
Zadzwoń 48 730 173 020 lub napisz do nas e-mail: sklep@maniakultury.pl

Stan magazynowy: dostępna
Wysyłka od 3 do 5 dni roboczych
Darmowa dostawa od 250 zł

Opis

Sly Stone (właściwie Sylvester Stewart), który zwykł nagrywać ze swoją – nie do końca spokrewnioną – Kamienną Rodziną. Zawód? Wokalista, kompozytor, tekściarz, multiinstrumentalista, producent muzyczny. W wymiarze bardziej ludzkim: niezły oryginał, trudna osobowość, ekscentryk nie lada. Pochylmy się zatem nad jego nieoficjalnym debiutem solowym. Tak nieokiełznanym, że brzmi jak składak "spod ciemnej gwiazdy"...
Dobrze pamiętam pierwsze kontakty z “There’s a Riot Goin’ On”. Brat poprosił mnie, żeby zgrać ściągnięte mp3 na audioCD. Zacząłem słuchać i nie byłem przekonany, czy aby trafiliśmy na właściwe nagrania, wszak nieraz zdarzało się pobrać podejrzane ripy. Kolejne utwory wydawały się jakby były pobrane z różnych źródeł. Odniosłem wrażenie, że głośność, jak i sama jakość „skakały” z piosenki na piosenkę, a nade wszystko zastanawiało mnie, czy faktycznie tylko jedna ekipa była odpowiedzialna za cały tuzin kompozycji (a nie kilka różnych, które przekrzykują się, by zagarnąć dla siebie jak najwięcej czasu).
Dopiero przed rokiem sprawiłem sobie oryginał i okazuje się, że nikt mnie wówczas nie oszukał, jednak przez lata przywykłem już do specyficznej produkcji o mulistym, arcyczarnym brzmieniu. Przez sesje przewinęło się paru gigantów jak gitarzyści Ike Turner, Bobby Womack i pianista Billy Preston (nie można zapomnieć, że to ostatnia płyta Family Stone z udziałem wielkiego basisty Larry’ego Grahama, „wynalazcę” slapu), ale za przeważającą większość śladów osobiście odpowiada szef kolektywu w szczycie swego narkotykowego uzależnienia. A zważywszy, że przy wielu indeksach figuruje automat perkusyjny, to tym bardziej nie mamy tu do czynienia ze zbyt „żywym” graniem, a jednak rzadko to czuć bezpośrednio (no chyba, że będziemy je porównywać z takim wulkanem energii, jakim w tym czasie był zespół Jamesa Browna).
To nie jest materiał, który zniewala od razu, lecz rzuca wyzwanie skonsternowanemu słuchaczowi, co nie udałoby się, gdyby był starannie wypolerowany, zrozumiały na pierwszy rzut ucha. Dzięki temu starcza na dłużej, a jest się w co wsłuchiwać w tym bałaganie. Zwłaszcza w przeróżne smaczki na każdym kroku – ni to kiksy, ni to celowo wytrącające z równowagi wtręty. Owszem, mamy tu świetne rozwiązania, fajne piosenki, mistrzowskie momenty, ale wszystko to nieposkromione, nieuporządkowane, trochę koślawe, sklecone jakby na zasadzie kontrolowanego chaosu. To płyta, która raczej staje okoniem przed pospolitym rozumieniem pojęcia „doskonałej” płyty, a za taką właśnie uchodzi w oczach, czy raczej uszach niejednego znawcy. Gdy myślimy o arcydziełach, w głowie pojawia się widmo tworu jednorodnego, dopieszczonego do granic możliwości, przemyślanego od początku do końca, stanowiącego zwartą i spójną wypowiedź artystyczną. Na tym tle „TaRGO” z pewnością stanowi osobliwość.
Ten miejsko-bluesowy, najmroczniejszy, chałupniczo zrealizowany album wydany pod tym szyldem zespołu wyraźnie kontrastuje z ich dotychczasowymi, bardziej optymistycznymi, weselszymi wydawnictwami stworzonymi wspólnymi siłami. „Syczące” brzmienie powstało na skutek samotnych i sromotnych prac lidera nad materiałem poprzez wprowadzanie niekończących się dogrywek (będącymi raczej wyrazem niezdecydowania niż perfekcjonistycznego „zboczenia”, by wreszcie osiągnąć wymarzony efekt skupionego na pracy autora o klarownej, koherentnej wizji swego dzieła), które musiały wpłynąć na kondycję taśmy matki. Zwłaszcza realizacja partii wokalnych jest poniżej oczekiwań (jak gdyby użyto słabych mikrofonów, które nie zbierają wszystkich częstotliwości). Może sztuczna inteligencja będzie kiedyś w stanie oczyścić niniejsze rejestracje do perfekcyjnego brzmienia, ale czy nadal będzie to ten sam album?
Cieszy mnie, że nie jest on odrzucany w imię technicznych niedoskonałości (inaczej scena lo-fi nie miałaby w ogóle racji bytu). Cenię te nieliczne płyty, które chcąc nie chcąc kierują naszą uwagę z jakości techniczną na artystyczną. Do czego i Was serdecznie zachęcam.

Utwory

A1. Luv N' Haight 4:01
A2. Just Like A Baby 5:12
A3. Poet 3:01
A4. Family Affair 3:05
A5. Africa Talks To You "The Asphalt Jungle" 8:43
A6. There's A Riot Goin' On 0:04
B1. Brave & Strong 3:30
B2. (You Caught Me) Smilin' 2:53
B3. Time 3:00
B4. Spaced Cowboy 3:55
B5. Runnin' Away 2:56
B6. Thank You For Talking To Me Africa 7:15

skupplyt
darmowadostawa

Płatność i koszt wysyłek

DARMOWA DOSTAWA
Paczkomaty 24/7 InPost
od 250 zł lub od 5 przedmiotów w koszyku!

1. Poczta Polska:

a) paczka48 - 14,99 zł,
(czas doręczenia: 1-2 dni robocze),

b) paczka48 (pobranie) - 18,99 zł
(czas doręczenia: 1-2 dni robocze)
 

2. InPost

a) paczkomaty 24/7 InPost - 0,00 zł
(czas doręczenia: 1-2 dni robocze)
DARMOWA DOSTAWA od 250 zł lub 5 przedmiotów w koszyku

b) paczkomaty 24/7 InPost - 13,99 zł
(czas doręczenia: 1-2 dni robocze),

c) kurier InPost - 14,99 zł
(czas doręczenia 1-2 dni robocze),

d) kurier InPost (pobranie) - 18,99 zł
(czas doręczenia: 1-2 dni robocze)

 

 

Płatności online i płatności kartą (MasterCard, Visa) obsługiwane są przez spółkę PayPro S.A. ul. Kanclerska 15, 60-327 Poznań, NIP 779-236-98-87, REGON 301345068, Nr KRS 0000347935.

 

 

W przypadku wyboru płatności przelewem tradycyjnym prosimy o wpłatę na podane niżej konto:

Przemysław Wróbel Mania Kultury
42 1240 5471 1111 0011 2652 0281
(Bank Pekao S.A.)