Opis

Wyświetla mi się ostatnio na fejsbuku koncert MONSTER MAGNET, który ma sie odbyć niebawem w Warszawie i kusi mnie to jak cholera. Stwierdziłem więc że "hm, przypomnę sobie ich granko" i chwyciłem za debiut "Spine of God". Początek mnie nie porwał, choć "Medicine", był wówczas singlem promującym i szczerze przyznam że gdybym był świadomym słuchaczem w roku 1991, to raczej nie czekałbym z zapartym tchem na resztę wydawnictwa. Jednakże co dzieje się później, już od "Nod Scene" powoli wprowadzało mnie w kwaśną i rockandrollowa podróż po pustyni. Ten album to istna mikstura grunge, blues/acid rocka, metalu i wszystkiego co space muzyka wysokich lotów może nam zaoferować. Kapitalnie się to rozkręca! Z wygodnego hamaku ("Black Mastermind", "Zodiac Lung") przesiadamy się nagle na mruczącego harleya i pędzimy za sprawą "Spine of God", "Snake Dance" i znakomitego coveru Grand Funk Railorad "Sin's a Good Man's Brother"! Na koniec podróży, parkujemy motocykl na polanie, siadamy wygodnie, odpalamy szluga i patrzymy na zachód słońca przy akompaniamencie 8-minutowego "Ozium". Monstery świetnie łączą ze sobą tripa, szaleństwo i dozę refleksyjnego odpoczynku, dajac przy tym solidną dawkę funu.

Utwory

1. Pill Shovel 4:01
2. Medicine 3:21
3. Nod Scene 6:47
4. Black Mastermind 8:13
5. Zodiac Lung 4:44
6. Spine Of God 8:02
7. Snake Dance 3:10
8. Sin's A Good Man's Brother 3:31
9. Ozium 8:04
. Bonus Track:
10. Ozium (Demo) 8:38