Opis
Rasowy snob raczej odesłałby Was do „Astral Weeks”. Ok, zgoda, to pozycja zacna, ale zarazem chyba najtrudniejsza w odbiorze z całego katalogu – wszak skądś te gromkie brawa od krytyki musiały się wziąć! – ale chyba trudno byłoby ją nazwać reprezentatywną dla twórczości Irlandczyka. Popada tam bowiem w rejony jazzowate, do których później bodaj nigdy już nie zbliżył się aż tak bardzo. „Księżycowemu tańcowi” znacznie bliżej do rhythm’n’bluesa, soulu i rocka. To od niego najrozsądniej zacząć swą przygodę z bardem.
„Moondance” to jeden z tych nielicznych przykładów albumów bez żadnej skuchy. Na upartego każdy indeks można byłoby wypchnąć na singiel. Choć to dzieło raczej energiczne (niczym „Come Running”), w „najgorszym razie” utrzymane w średnim tempie („These Dreams of You”, „Brand New Day”), największą rozpoznawalność zyskała akurat ta niemal najdelikatniejsza za wszystkich: „Into the Mystic”. Niemal, bo o ile tamtą Van wykonał pełnym głosem, o tyle w „Crazy Love” zdecydował się na wysokie rejestry niczym Curtis Mayfield. W czulszym wydaniu Van the Man nie wystąpił bodaj nigdy.
Uwielbiam moment startu tej płyty, czyli „And it Stoned Me” bez żadnego wstępu, od razu wokal rusza z piosenką (późniejszy „Caravan” utrzymany jest w bliźniaczym klimacie). Po niej słyszymy tytułowy utwór, który mógłby być typowym knajpianym szlagierem, gdyby nie mocno aktywny flet, który nadaje mu wyrafinowanego powabu. Choć idealnym zamknięciem wydaje się „Everyone”, to na koniec słyszymy jeszcze jak gdyby bonus w postaci wciągającego „Glad Tidings”.
Lektura dodatków do tej, jak i wielu innych płyt Morrisona, dowodzi, że nasz bohater albo nie potrafi wykonać pieśni dwa razy tak samo albo robi wszystko, by do tego nie doszło. W zależności od punktu widzenia, może to być frustrujące albo fascynujące. Bramkę nr 1 można wybrać np. wtedy, gdy wybieramy się na jego koncert, a swój ulubiony numer zostaje wykonany nie tak, jak byśmy tego pragnęli. Bramka nr 2 stoi przed nami otworem, gdy sięgamy np. po taką kompilację odrzutów, jak bonusowe dyski niniejszego wydawnictwa. Dostajemy pełny program właściwego albumu, lecz przemieszany i ułożony z alternatywnych miksów lub podejść do tematu, niekiedy jednego i drugiego. Jednak najważniejszym aspektem wersji deluxe są nagrania premierowe. A właściwie jedno, bo „Nobody Knows You When You’re Down and Out” to popularny standard grany przez co drugiego tuza, więc większej podniety nie generuje, a „”I’ve Been Working” wypłynęło na kolejnym albumie „His Band and the Street Choir”. Ale „I Shall Sing” – rany, co to jest za cudo! Ok, może faktycznie nie pasuje jak ulał do reszty – choć ja tam bym się specjalnie tego nie czepiał – ale przez ten ruch autor pozbawił się bardzo mocnego fragmentu. Może nawet najlepszego.
Utwory
. The Original Album Remixed
A1. And It Stoned Me
A2. Moondance
A3. Crazy Love
A4. Caravan
A5. Into The Mystic
B1. Come Running
B2. These Dreams Of You
B3. Brand New Day
B4. Everyone
B5. Glad Tidings
. Sessions, Alternates & Mixes
C1. Into The Mystic (Take 11)
C2. Caravan (Take 4)
C3. Glad Tidings (Remix 2)
C4. These Dreams Of You (Remix)
D1. Come Running (Take 2)
D2. Brand New Day (Take 3)
D3. Glad Tidings (Alt. Version)
D4. Crazy Love (Alternative Mix)
E1. Caravan (Redo: Take 3)
E2. These Dreams Of You (Alt. Version)
E3. Moondance (Take 22)
E4. Glad Tidings (Take 9)
F1. I Shall Sing (Take 7)
F2. Nobody Knows You When You're Down And Out (Outtake)
F3. I've Been Working (Early Version, Take 5)