Opis

W 2003 roku szwedzki OPETH wydaje "siostrę" albumu "Deliverence" (2002 r.) o nazwie "Damnation". Oba albumy posiadają bardzo klimatyczne okładki, w kolorach czerni i bieli oraz prezentują tajemniczą postać lalki w sypialni. Obie płyty zostały nagrane w tym samym czasie, ale wydne rok po roku. Pierwsza to najcięższy twór z pod pióra genialnego Mikaela Åkerfeltda, a druga zaś zgoła odmienna - delikatniejsza i bardziej progresywna. I właśnie ta łagodniejsza "Damnation" dzisiaj wlatuje na tapetę. Muzyka zawarta na tym dziele, wybitnie "siedzi" mojej muzycznej duszy i sfery emocjonalnej. Nie brakuje tutaj absolutnie niczego, co daje mi ukojenie, ale także ubolewnie jednocześnie. Åkerfeldt tworzy coś tak magicznego i tak mistycznego w swoich kompozycjach (nie wszystkich rzecz jasna), że potrafi wykrzesać u mnie wspomnienia, emocje i nastrój, którego nie spotykam na codzień w muzyce. Prócz Pink Floyd i Tool, to właśnie Opeth stara się mnie sukcesywnie przenosić na inną planetę, ale nie w postaci narkotycznego tripa, tylko bardziej jako podróż do wnętrza swojego sumienia i przemyśleń egzystencjalnych. Od delikatnego i pięknie rozbudowanego "Windowpane" zaczyna się ta podróż, przyspieszając nieco w "In My Time of Need", który ma mega linię melodyjną w refrenie i posiada melancholijny vibe. Potem przychodzą petardy w postaci "Closure" w którym progresji jest tyle, że można by było ułożyć z tego 5 min utworu cztery inne potencjalne kawałki oraz lakoniczny i zarazem konkretny "Hope Leaves". Nie wiem czy ja tu bardziej kocham klawisze, czy akustyk, czy solówki - nie mam pojęcia! Wszystko brzmi jakby nagrane "TU I TERAZ!" specjalnie "dla Ciebie!". Szczególnie daje się to we znaki w końcowych utworach "The Rid the Disease", "Ending Credits" i magicznym "Weakness". Reasumując: album jest przekozacki na jesienno-zimowe wieczory i bardzo lubię wracać sobie do tego dzieła (do poprzedniczki również!) bo pomimo niezbyt optymistycznej aury, wprowadza w przestrzeń coś, co jest dla mnie jako nadwrażliwca najcenniejsze. Tym czymś jest spokój...

Utwory

1. Windowpane 7:44
2. In My Time Of Need 5:49
3. Death Whispered A Lullaby 5:49
4. Closure 5:15
5. Hope Leaves 4:30
6. To Rid The Disease 6:21
7. Ending Credits 3:39
8. Weakness 4:08