Opis
Pan Ozzy Osbourne był sobie wokalistą słynnego Black Sabbath. Lata 70-te w jego wykonaniu to był istny majstersztyk, a zespół z Birmingham śmiało tworzył historię światowej sceny heavy, nie tylko oczywiście swoimi muzycznymi dokonaniami, ale także tymi "poza sceną". Wybryki Ozzy'ego stawały się co raz częściej kością niezgody między nim a zespołem Iommi'ego i z tego względu w 1979 roku, rok po wydaniu "Never Say Die!", Ozzy został wyrzucony z zespołu. Wygnany brytyjczyk nie czekał długo na kontynuowanie swojej kultowej kariery muzycznej i założył solowy zespół, zapraszając między innymi do niego basistę Boba Daisley'a (m.in. Rainbow) oraz młodego, piekielnie utalentowanego Randy'ego Rhoads'a. Dodatkowo, gościnnie na klawiszach zasiadł Don Airley, znany między innymi z gry w Rainbow i Deep Purple, i to on zapodaje między innymi intro do kapitalnego "Mr. Crowley", który chyba jest moim ulubionym utworem w całej solowej karierze Ozzy'ego. Całość krążka, to prawdziwa gratka dla słuchaczy hard rocka i ogólnie gitarowego grania (i to nie byle jakiego!), gdyż klimat jest bardziej melodyjny, wirtuozerski, "miękki" i bardziej taki "piosenkowy", a wszystko to podrasowane i wybitnie podszyte riffami Rhoads'a. Rozpoczynający "I Don't Know" już daje się we znaki uszom i idealnie buja, dając przedsmak tego co ma zaraz nadejść, czyli "Crazy Train". Nie ma bardziej kultowego kawałka Ozzy'ego i Randy'ego - to kwintesencja obu tych panów: genialny riff, kosmiczne solo, szalony wokal i demoniczny vibe. Prócz takich killerów jak wspomniany "Mr. Crowley" czy "Crazy Train", można także nieco się uspokoić przy dźwiękach "Goodbye To Romance" (będący pożegnaniem z BS) oraz "Revelation (Mother Earth). Oba te utwory utwierdzają mnie tylko, że Ozzy miał niezwykłą smykałkę do czucia ballad, bo zarówno w BS (m.in. "She's Gone", "Planet Caravan" czy "Solitude") jak i solo, robią one piorunujące wrażenie i są nasiąknięte totalną rozpaczą i beznadziejnością. Album ma także kontrowersyjną historię, ze względu na utwór "Suicide Solution". Piosenkę wówczas krytykowano za swój tekst, który rzekomo miał skłaniać do odebrania życia. Między innymi pokryła się z tym historia 14-letniego fana Ozzy'ego, Johna McColumm'a, który wówczas popełnił ów czyn., a rodzice zaskarżyli artystę o propagowanie takich czynów. Sam Ozzy komentował to jako liryczny ukłon w stronę tragicznie zmarłego Bon'a Scott'a z AC/DC, który zmarł kilka miesięcy przed premierą "Blizzard of Ozz". Mimo wszystko, ten album muzycznie jest prawdziwą petardą i nie posiada praktycznie żadnych minusów (może w sumie "Goodbye To Romance" mógłby trwać nieco krócej), a gitarowy kunszt Rhoads'a jest po prostu czymś wspaniałym, czym można się bez przerwy napawać odpalając takie krążki jak ten czy "Diary of Madman".
Utwory
1. I Don't Know 5:13
2. Crazy Train 4:51
3. Goodbye To Romance 5:33
4. Dee 0:49
5. Suicide Solution 4:17
6. Mr. Crowley 5:02
7. No Bone Movies 3:52
8. Revelation (Mother Earth) 6:08
9. Steal Away (The Night) 3:28
10. You Looking At Me, Looking At You (Non-Lp B-Side) 4:15
11. Goodbye To Romance (2010 Guitar & Vocal Mix) 5:42
12. RR 1:13