Opis

Wielki skurczybyk pod nazwą TSJUDER i ich album "Anitliv" z 2015 roku, który jak wychodził 9 lat temu, to zmiótł mnie z planszy i to bez ceregieli! Obecnie, prócz Marduk, nie wchodzi mi tego typu war black, który ścina słuchacza z nóg, lecz powrót do tego dzieła wywołał u mnie mini łezkę w oku. Norwedzy faktycznie nie biorą tutaj jeńców, aczkolwiek mnóstwo tutaj emocji i dość barwnych momentów. Na pierwszy "rzut ucha" zderzając się z otwierającymi "Kaos" i "Norge", trudno o takie wrażenie, aczkolwiek im dalej w las, tym bardziej zespół otwiera przed nami szerszy repertuar muzyczny oraz emocjonalny. Utwory takie jak "Antiliv" czy też "Demonic Supremacy" dostarczają agresję, lecz z taką jakby gracją, zmuszając nas do przesłuchania utworu ponownie i ponownie... Coś jest w tej aurze Norwegów, co zresztą wcześniejsze albumy również to potwierdzały. Świetną robotę tutaj wykonuje perka oraz gitarzysta/wokalistą Nag, który jest od początku założenia grupy, który kapitalnie wprowadza porządek w tym całym chaosie...

Utwory

1. Kaos
2. Krater
3. Norge
4. Djevelens Mesterverk
5. Demonic Supremacy
6. Slumber With The Worm
7. Ved Ferdens Ende
8. Antiliv